Friday 2 November 2012

Tożsamość polskiej muzyki

Dlaczego w USA chlubią się blues'em, na Kubie cha-chą, w Brazylii sambą, dlaczego Polacy się wstydzą kapeli kieleckiej. Z racji że dorastałem na kielecczyźnie i w lokalnym radio często grano ludowe kapele na nie najwyższym poziomie, po prostu nienawidziłem tych skrzypek. Rzępolenie na maksa. W dodatku głupie teksty o niczym. Zamierzone zabiegi władz komunistycznych (które łatwo teraz krytykować) skutecznie zniechęciły np. mnie do muzyki ludowej. Taką mi serwowano, więc trudno to było lubić. Kiedyś kolega pożyczył mi książke "Ostatni wiejscy muzykanci". Ktoś (Andrzej Bieńkowski) podobnie jak Oskar Kolberg, postanowił udokumentować tych wiejskich muzykantów, którzy po prostu lubili to co robili. bardzo mi zaimponowało to wydawnictwo. Studiując wtedy na Krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, byłem bardzo zaintrygiwany różnymi skalami, w tym bluesową i zastanawiałem się jak jest polska skala. Cała edukacja i krótki pobyt na Kubie, oraz liczne jam sessions w Londynie gdzie grałem bluesa sprawiły że zacząłem się także zastanawiać, jak to się stało, że muzyka amerykańskich wieśniaków jako ewolucja, tradycyjnej irlandzkiej, blue grass w zderzeniu z afrykańskim rytmem ewoulując później w swing i rock'n'roll podbiła świat, a polska poszła w zupełne zapomnienie i właściwie leży w trumnie przebita dodatkowo osikowym kołkiem. Gdzie są więc korzenie polskiej muzyki? Polacy nie gęsi... To czterdziesto milionowy naród i niemożliwe aby w przeszłości nie wydarzyło się nic unikatowego w w skali światowej.
 
 
Niewiele wiemy o muzyce ze średniowiecza, prócz Bogurodzicy bez zdefiniowanych wielu aspektów, muzyka barokowa i ogólnopojęta klasyczna, to twór ówczesnego kosmopolityzmu, Chopin nawiązywał do polskiej tradycji, dlatego stał się wielki, unikatowe melodie, mazurki, słuchając przychodzi skojarzenie z płaskim Mazowszem, polna droga, jakiś staw i wierzba płacząca i. I to na obczyźnie, bo osobiście rozumiem jego tesknotę w czasach kiedy powrót do kraju to nie była kwestia 2h samolotem, nie zapominajmy, że opuscił Polskę z wilczym biletem, nie odwiedzał kraju na święta. I wg mnie jest to unikat, jak mało która więcej forma odzwiercieldla polski krajobraz, tak jak blues leniwe stany południowe. Miło ze strony T.Love, że ostatnią płytą nawiązali do kolebki rocka, jednak nie wróżę im pozycji w bluesie jaką mają w polskiej muzyce rozrywkowej. Głównie dlatego że są stąd, z czego pewnie zdają sobie sprawę.
 
Polska to kraj między wschodem a zachodem, we wszystkich aspektach, geograficznym, kulturalnym. Wszyscy przyszlismy z Azji, a Azja to ogromny kontynent, kolebka ludzkości, to Bliski Wschód, sztuka Mezopotamii dużo bardziej skupiała się na detalach niż starożytnego Egiptu, wiemy że na Krecie jeszcze przed starozytną Grecją, rozwijał się teatr i taniec. Ten kierunek postępu cywilizacyjnego nie objął terenów dzisiejszej Polski, które nie obejmowało Cesarstwo Rzymskie i były nazywane Sarmacją. Ogólnie z tego kręgu trochę zaczerpnelismy ale to nie są nasze korzenie. Natomiast jest to kolebka sztuki i muzyki "Zachodu", czyli krajów które znalazły się w granicach Cesarstwa Rzymskiego. I teraz myślę sobie, że podział na wschód i zachód europy nastąpił 2000 lat temu a  nie za czasów komuny. Pewien ciąg kulturalny od Starożytnych teatrów, poprzez średniowieczne chóry kościelne w wielkich katedrach, radośc życia w renesansie, wytworzył juz w baroku (choc pewnie wcześniej) ogólnie pojętą muzykę klasyczną.
 
Kierunek wschodni - Środkowa Azja, to stamtąd przyszły wszystkie ludy, które podbiły Rzym, i nie tylko, Ostrogoci, Wizygoci, Wandale, Słowianie, Celtowie.... Najstarsze szczątki ludzkie znaleziono w Etiopii - Lucy 3,3 mln lat. Jeśli stamtąd nastąpiła migracja ludności do Środkowej Azji, to Starozytny Egipt był po drodze. Choć przez 3,29 mln lat do czasów starozytnego Egiptu ludzkość sie już rozprzestrzeniła na cały świat i nawet pojawiły sie różne rasy. Ale zaczynając od Starożytności i obierając kierunek od Mezopotamii na wschód. Później jest Persja, z ciekawostek - liczebniki po polsku i persku od jeden do sześciu brzmią bardzo podobnie. Dalej Samarkanda (dzisiejszy Uzbekistan) - jeszcze później XIV wiek - Państwo Amira Timura obejmowało nawet dzisiajszą Turcje, a na wschód część Indii, Oczywiście Iran, Afganistan, Pakistan, na północ jednak nie ruszył bo było po prostu za zimno. Skąd pochodził lajkonik i Tatarowie? Nieco bardziej na połnoc - Zachodnia Mongolia. I wstecz, kultura Indoeuropejska (Indie i Europa dużo więcej wspólnego niż Indie i Chiny), rysy twarzy będąc w Indiach, czy w Azji Środkowej , możemy zauważyc podobieństwo nawet w twarzach ludzkich. Migracja odbywała się w czasach kiedy nikt nie prowadził kronik, a tamtejsze ludy nie potrafiły pisać. Ten środek Azji to wielka przestrzeń, czy także mamy to w genach? Czy syberyjski szamanizm także  jest gdzieś w naszej krwi? Pewnie można się doszukać skąd dokładnie przyszli Słowianie, a skąd Celtowie w każdym bądź razie bliżej nam do siebie niż np do Greków. Emocjonalny folk, z wyrazistym rytmem wręcz skocznym. A będąc w Uzbekistanie, czy na Ukrainie, czułem się bardzo swojsko czując wokół siebie wielką przestrzeń dookoła. Czy to samo czuli Irlandcy imigranci w Stanach?
 
Tak jak wśród języków jest pewna rodzina, grupa, ale także dialekty, które poźniej przechodzą w osobny język. Naturalna wielkość narodu to kraje wielkości Irlandia, Holandia, Słowenia, Słowacja. Francja jest zróżnicowana, to Bretonczycy, mieszkańcy Lombardii itp... Polskę tworzyli przede wszystkim Polanie i Lendzianie, tak więc mieliśmy doczynienia z fuzja nacji w przeszłości, dalej poszliśmy na wschód. Polak zrozumie Czecha, ale jednak to inny język, inaczej mówiła moja babcia ze świętokrzyskiego (potomka Lendzianów), inaczej babcia mojego kolegi z poznańskiego (od Polanów). W Anglii cały czas mamy doczynienia z dialektami zwanymi akcentami, w jednym mieście pokroju Liverpool występuje więcej niż jeden akcent (dialekt).
 
Słowiański spiryt, skoczny i melodyjny. Mój znajomy zwrócił na to uwagę będąc na Ukrainie i słysząc lokalne zespoły. Sąsiedztwo Niemców także miało swój wpływ, nieco inny. Nawet nasza wymowa jest dużo twardsza niż np Czechów, Słowaków, Ukraińców czy Rosjan. Więc jak można określić polską muzykę? Skoczna i melodyjna jednak bardziej wyrachowana? Big Beat z lat 60 tych? Czerwone Gitary? Niemalże czysta spuścizna polskiego folku, zmodyfikowana pod wspływem Rock'n'rolla, bez bezpośrednich koneksji z blues'em? Jedziemy auotostopem - jakże prawdziwy tekst o ówczesnej rzeczywistości. W naturalny sposób sprawia, że się bujamy słysząc tą melodię. Czy może Pidżama Porno, T.Love? Wzorowne na anglosaskim punk rocku, który także ma swoje najgłębsze korzenie zarówno w bluesie jak i gdzieś w środkowej Azji. Zespół "Jak Wolność To Wolność" śpiewa wiele pieśni tradycyjnych. Kapela ze Wsi Warszawa - ich a'la wieśniacki akcent nie jest naturalny, dla wielu to komplement, wielu nie chce mieć wieśniackiego akcentu, jednak KZWW znają się na rzeczy, struktura utworów wers - przerwa - wers - przerwa, skrzypki... także tekstowo, na wsi wielu pragnienęło opuszczenia i przeniesienia się do miasta, a ludzie którzy zostali z braku laku spędzali dni leniwie i nie działo się nic... Coś nad czym Andrzej Stasiuk się rozpisuje we wszystkich swoich ksiażkach. Wiesław Mysliwski w książce "Kamień na kamieniu", natomiast jak ludzie zapełniali tę lukę beznadziejności. Zróciłbym też uwage na zespół KSU, nieco odizolowany w Bieszczadach zachował wiele autentyczności, ta melodyjność jest zupełnie inna niz np Brygady Kryzys. Brytyjski zespół The Ukrainians - śpiewny i skoczny folk. Dodać trochę wyrachowania (nieco poskromić) i mamy polski folk:) To tak upraszczając zupełnie, bo na muzykę nie ma przepisu jak na zupę... chociaż można mieć przepis na zupę i może się nie udać - kuchnia to czasami także sztuka.
 
Są tacy, którzy np. zaspół Brathanki określają pogardliwie "chłopomanią" hołdując szlacheckim tradycjom. To tylko wpis na blog, nie praca naukowa, lecz analizując przykładowego Poloneza, jakkolwiek nie ubrać w strukturę to jest ten sam język, tak jak komunikacja, tylko że bez słów. Polonez ubrany we francuską orkiestrę i wyrafinowanie, posiada bity i off-bity pomiędzy niespotykane w innej muzyce klasycznej, skoczne i melodyjne, dość charkterystyczne, słowiańskie. Oddzielając grubą kreską Poloneza, od "chłopomanii" to niczym dyskusja z Monthy Pythona między "Frontem Wyzwolenia Palestyny" a "Frontem Odrodzenia Palestyny".
 
 
Niestety nie podjąłem się analizy struktury utworów, choc mam ochote zrobić to w przyszłości i przeanalizować zapis nutowy, zwłaszcza rytm, bo myslę że też możnaby się doszukać czegoś autentycznego. Wspomniałem o Kapeli ze Wsi Warszawa: wers-przerwa-wers-przerwa, która także nie jest spotykana w muzyce rozrywkowej. Choć Andrzej Bieńkowski przywołuje długie, niemal szamańskie improwizacje, to tylko świadczy o uniwersalności muzyki.
 
Tak więc co dzisiaj określa polską muzykę? Zupełnia nie umarła, mamy ją we krwi, jedynie czasem trzeba sę jej doszukać. A naleciałości to rzecz naturalna. Dlaczego polska muzyka nie jest popularna na świecie? To proste - język. Polski jest na tyle inny od angielskiego, że nie da się przetłumaczyc linijke po linijce, także akcent na tyle inny, że nie do końca atrakcyjny, oraz tekstowo -  zupełnie inne problemy mamy, w UK, czy USA nie mają pojęcia o czym śpiewamy, ich to po prostu nie obchodzi, a niestety to oni sterują światowym rynkiem. Jednak nie mamy powodów do kompleksów, Jazzowy magazyn Jazzwise niemal zawsze wspomni coś o polskim wykonawcy, czy to recenzja płyty Możdżera, czy nawet cały artykuł np o Komedzie. Raz na jam session mi się zdażyło usłyszeć "- Where are you from? - Poland. - Oh you must be good!" Thaks for that!

No comments:

Post a Comment