Saturday 7 September 2013

Dzienniki Moskiewskie #2 - Romans z Moskwą's going over

No i tak! Ostatnie dni w Moskwie, jestem tego bardziej niz pewien...

Podsumowując, to było dobre doświadczenie, nawet tak szybkie i intensywne wystraczyło, wiem w co się ładować, i dalej bym sobie już poradził. Pewnie za 5 lat zapomnę kompletnie, skoncentruję się na tym co będę robił, a co pozostanie z tej Moskwy zobaczymy. Przyczyny odejścia osobiste - nic nie muszę nikomu udowadniać. Piers Gough cenił moje umiejętności dizajnerskie... Czas w Polsce juz układać sobie życie. John napisał - przygotuj sobie 'exit strategy'. Nie mam choć kto wie co z czego wyniknie.

Wczoraj byłem na fajnym spacerze, wkurzyłem się i wyszedłem z biura punktualnie. Poszedłem w kierunku Moscow City. Chciałem zobaczyć ten czerwony duży budynek. Piękny. Nowoczesny, zaprojektowany jak samochód, w każdym detalu, czubek tkwił w chmurach.  Bardzo wąziutki z przodu, jak miecz samuraja, z elementami nawiązującymi do estetyki Radzieckiej, jak model retro Chryslera (samochodu), i te czerwone płytki, kwadratowe, nie do końca czerwone, ale architekt wyczuł klimat Moskwy.

Nie wiedzialem że to całe City jest nad rzeką, tak jak w Paryżu, Londynie... Moskwa nie poddaje się w pretendowaniu do jednego ze światowych centrów. Inne budynki też spoko, choćby nawet zawinięty szkielet. Odwiedziłem także galerię handlowę (sic!) (a raczej sick - bede rzygal przez jakis czas galeriami), ale robiła wrażenie. Najważniejsze chyba materiały, reszta to taka oczywista.

Spacer nad rzeką był bardzo przyjemny, Moskwa rozciągała się wzdłuż, oczywiście jeden z Pałaców Kultury po drodze i inne majestatyczne budynki imperium. Urbanistyka Moskwy to majstersztyk, wszystkie ringi i Kreml w środku, i majestateczne pałace w kluczowych miejscach. Szkoda tylko że tylu poniosło tego taką cenę...
Polski piątek w Moskwie, zupełnie inny niż w Londynie, różny kaliber, król podpasek obracający miliardami rubli nie chciał rozmawiać ze sprzedawcą części samochodowych.

A przed i przedwczoraj praca praca praca i .... wszechobecne bluzgi:)

Wednesday 21 August 2013

Dzienniki Moskiewskie #1

Dzień czwarty, dopiero teraz zebrałem siły aby coś napisać, właściwie to emocje opadły na tyle, że jestem w stanie coś sensownego napisać. Wcześniej to był raczej szok.

Wczoraj po pracy poszedłem po raz drugi na Plac Czerwony, chodziłem wokół murów olbrzymiego Kremla, mijałem pomniki miast zasłużonych w oporze przeciwko Niemcom, Leningrad, Stalingrad, Smoleńsk... Idąc skręciłem w lewo, w ulicę pełną drogich sklepów znalazłem się na szerokiej – jak wszystkie – ulicy, która, jak większość, prowadziła do Kremla. W przejściu podziemnym obejrzałem matrioszki, te droższe za 6000 rubli i te tańsze za 600 rubli, i chodziłem wokół fontann, pomyślałem, to jest imperium! Zacząłem myśleć o Jagiellonach, murach Wawelskich, ale ich tak naprawdę nikt nie zniszczył. Polacy podbili na chwilę, Francuzi chyba raptem na parę dni, Niemcy już nie, mieli ciągłość, budowali i budowali, nikt ich nie ograbił sensownie!

Dzisiaj wychodząc z biura poszedłem w lewo i na ringu w prawo. Szedłem bez celu, minąwszy jeden duży plac, potem ZOO, doszedłem do jednego z pałaców kultury. Skręciłem w prawo. W oddali widniał nowy szklany biurowiec, ten znany, czerwonawy. Pewnego dnia pójdę w tamte rejony. Niech to pozostanie sfera marzeń, przez chwilę. Tak dzisiaj właśnie tęskniłem za ostrym kebabem z Krakowa. Znalazłem szarmę, obsłużył mnie sympatyczny azjata, bardzo młody, z północnej Azji, pełno tłuszczu za policzkami i okrągła twarz, Mongolia, bądź jeszcze bardziej na północ. Po drodze, przy jakimś starym aucie inni azjaci koczowali, taki Londyn, czy Paryż dla afrykańców.

Wracałem na około, Moskwa to taka dużo większa Warszawa, Nowa Huta, nagle zrozumiałem tą niechęć do Nowej Huty. Przecież to wycinek Moskwy przyklejony do Krakowa! Ma to wartości historyczne, ale to przecież zwykła architektura kolonialna!



Wednesday 27 February 2013

CZWG - Flashback #01

Moja przygoda z CZWG zbliża się ku końcowi, dobre i złe dni za sobą, jednak niewątpliwie to była ciekawa przygoda :) W ramach wspomnień, poniżej dwie prezentacje, Canada Water Library - projekt przy którym także miałem swój udział, oraz Maggie's Centre w Nottingham, oba nietypowe, lecz udane projekty.

My CZWG adventure is going over, good times and bad times behind me, but no doubty it was a very good experience being here! Two projects below, as the flashback: Canada Water Library (the project which I also participated) and Maggie's Centre in Nottingham, both successful.


Canada Water Library from Living Projects on Vimeo.



Maggie's Nottingham from Living Projects on Vimeo.