Tuesday 4 December 2012

Architektura Codzienna | Daily Architecture

W piątek 7 grudnia 2012 w nowosądeckim GSW BWA SOKÓŁ zostanie otwarta wystawa p.t. "Architektura Codzienna" organizowana we współpracy z Pracownia k.
 
"Przestrzeń, architektura to tematy, które rzadko porusza się w ogólnodostępnej prasie czy telewizji, a także w szkołach czy miejscach kultury, rezerwując je dla specjalistów. Tymczasem jest to zagadnienie, które dotyczy bardzo głęboko każdego z nas. Mieszkamy, pracujemy, uczymy się w budynkach. Przemieszczamy się po ulicach, chodnikach. Odpoczywamy w parkach. Zakupy robimy na placach. Żyjemy w konkretnej przestrzeni – w mieście lub na wsi, otoczeni budynkami, elementami małej architektury i przyrodą. Od jakości tej przestrzeni zależy nasze samopoczucie. Od jej funkcjonalności – jakość naszego życia. Wystawa ma na celu zwrócenie uwagi na ten ważny aspekt, jakim jest otaczająca nas przestrzeń. Zwiedzający poznają kolejne elementy decydujące o naszym odczuwaniu przestrzeni – skala i proporcje, dźwięk, światło, kolory, faktury, elementy naturalne i kulturowe. Szczególnym adresatem wystawy są dzieci.Dla najmłodszych dzieci przygotowano przede wszystkim gry i zabawy. Dla starszych główną treść wystawy. omówioną powyżej. Młodzież i dorośli mogą pogłębić swoją wiedzę o zagadnienia powiązane z tematem głównym."
Więcej informacji: http://www.facebook.com/events/179437188862927/
 

W dziale "Kolory miast" znjadują się fotografie wykonane przeze mnie podczas podrózy bliższych i dalszych.


On Friday - 7 December 2012, The GSW BWA SOKÓŁ in Nowy Sącz (Southern Poland) opens the exhibition "Daily Architecture" made in collaboration with Pracownia k.

"The space and architecture are not very often present in daily press or TV, nor even in schools. It's the area reserved only for the specialists. But it's the aspect which concerns all of us, we can feel it deeply every day. We live, work, study in buildings, walk on streets, pavements, rest in parks, do shopping on markets or squares. Everyone lives in a particular space - city, town or village. We are surrounded by buildings, elements of little architecture and nature. Our feelings depend of the quality of that space, and the good functional design improves the quality of our life. The goal of the exhibition is making us aware of the space which we are in. Scale, proportions, sound, light, colours, pattern, texture, natural and cultural elements are the things that influence our feelings of the space the most. And the visitors will get familiar with it. That exhibition is mostly addressed to children. There are many games prepared for the youngest ones. The adults and teenagers can study the subject deeper and extend their knowledge."

There are also few my photos displayed in the section "Coulors of Cities and Towns"

 
Biały - monastyr w Himis k. Leh (Indie) / White - monastir in Himis by Leh (India)
Pomarańczowy - Parma, Włochy / Orange - Parma, Italy
Niebieski - Doha, Katar / Blue - Doha, Quatar
Czerwony (?) - Buenos Aires, Argentyna / Red (?) - Buenos Aires, Argentina

Thursday 22 November 2012

Urząd Miasta i Gminy Mogielnica - konkurs architektoniczny












Kolejny konkurs architektoniczny w tym roku, tym razem we współpracy z kol. arch. Piotrem Ehrenhaltem zaproponowaliśmy koncepcję nowej sidziby Urzędu Miasta i Gminy Mogielnica.
Chcieliśmy uzyskać silną, nowoczesną, ikoniczną bryłę, jednocześnie związaną z polskim budownictwem tradycyjnym (drewnianym, nie z pustaków a'la polska wieś 1970-1990). Wzorując się na architektach typu Zaha Hadid, czy Herzog & de Meuron, a także budynkiem Krzysztofa Ingardena, widzieliśmy szansę aby uzyskać ciekawe rozwiązania niezbyt wysokim kosztem.
Pierwszej nagrody nie przyznano, gratulujemy autorom dwóch wyróżnionych prac.

Plansze konkursowe i szczegółowy opis można znaleźć pod tym linkiem:
http://www.behance.net/gallery/Mogielnica-Urzad-Miasta-i-Gminy/5986023

Friday 2 November 2012

Tożsamość polskiej muzyki

Dlaczego w USA chlubią się blues'em, na Kubie cha-chą, w Brazylii sambą, dlaczego Polacy się wstydzą kapeli kieleckiej. Z racji że dorastałem na kielecczyźnie i w lokalnym radio często grano ludowe kapele na nie najwyższym poziomie, po prostu nienawidziłem tych skrzypek. Rzępolenie na maksa. W dodatku głupie teksty o niczym. Zamierzone zabiegi władz komunistycznych (które łatwo teraz krytykować) skutecznie zniechęciły np. mnie do muzyki ludowej. Taką mi serwowano, więc trudno to było lubić. Kiedyś kolega pożyczył mi książke "Ostatni wiejscy muzykanci". Ktoś (Andrzej Bieńkowski) podobnie jak Oskar Kolberg, postanowił udokumentować tych wiejskich muzykantów, którzy po prostu lubili to co robili. bardzo mi zaimponowało to wydawnictwo. Studiując wtedy na Krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, byłem bardzo zaintrygiwany różnymi skalami, w tym bluesową i zastanawiałem się jak jest polska skala. Cała edukacja i krótki pobyt na Kubie, oraz liczne jam sessions w Londynie gdzie grałem bluesa sprawiły że zacząłem się także zastanawiać, jak to się stało, że muzyka amerykańskich wieśniaków jako ewolucja, tradycyjnej irlandzkiej, blue grass w zderzeniu z afrykańskim rytmem ewoulując później w swing i rock'n'roll podbiła świat, a polska poszła w zupełne zapomnienie i właściwie leży w trumnie przebita dodatkowo osikowym kołkiem. Gdzie są więc korzenie polskiej muzyki? Polacy nie gęsi... To czterdziesto milionowy naród i niemożliwe aby w przeszłości nie wydarzyło się nic unikatowego w w skali światowej.
 
 
Niewiele wiemy o muzyce ze średniowiecza, prócz Bogurodzicy bez zdefiniowanych wielu aspektów, muzyka barokowa i ogólnopojęta klasyczna, to twór ówczesnego kosmopolityzmu, Chopin nawiązywał do polskiej tradycji, dlatego stał się wielki, unikatowe melodie, mazurki, słuchając przychodzi skojarzenie z płaskim Mazowszem, polna droga, jakiś staw i wierzba płacząca i. I to na obczyźnie, bo osobiście rozumiem jego tesknotę w czasach kiedy powrót do kraju to nie była kwestia 2h samolotem, nie zapominajmy, że opuscił Polskę z wilczym biletem, nie odwiedzał kraju na święta. I wg mnie jest to unikat, jak mało która więcej forma odzwiercieldla polski krajobraz, tak jak blues leniwe stany południowe. Miło ze strony T.Love, że ostatnią płytą nawiązali do kolebki rocka, jednak nie wróżę im pozycji w bluesie jaką mają w polskiej muzyce rozrywkowej. Głównie dlatego że są stąd, z czego pewnie zdają sobie sprawę.
 
Polska to kraj między wschodem a zachodem, we wszystkich aspektach, geograficznym, kulturalnym. Wszyscy przyszlismy z Azji, a Azja to ogromny kontynent, kolebka ludzkości, to Bliski Wschód, sztuka Mezopotamii dużo bardziej skupiała się na detalach niż starożytnego Egiptu, wiemy że na Krecie jeszcze przed starozytną Grecją, rozwijał się teatr i taniec. Ten kierunek postępu cywilizacyjnego nie objął terenów dzisiejszej Polski, które nie obejmowało Cesarstwo Rzymskie i były nazywane Sarmacją. Ogólnie z tego kręgu trochę zaczerpnelismy ale to nie są nasze korzenie. Natomiast jest to kolebka sztuki i muzyki "Zachodu", czyli krajów które znalazły się w granicach Cesarstwa Rzymskiego. I teraz myślę sobie, że podział na wschód i zachód europy nastąpił 2000 lat temu a  nie za czasów komuny. Pewien ciąg kulturalny od Starożytnych teatrów, poprzez średniowieczne chóry kościelne w wielkich katedrach, radośc życia w renesansie, wytworzył juz w baroku (choc pewnie wcześniej) ogólnie pojętą muzykę klasyczną.
 
Kierunek wschodni - Środkowa Azja, to stamtąd przyszły wszystkie ludy, które podbiły Rzym, i nie tylko, Ostrogoci, Wizygoci, Wandale, Słowianie, Celtowie.... Najstarsze szczątki ludzkie znaleziono w Etiopii - Lucy 3,3 mln lat. Jeśli stamtąd nastąpiła migracja ludności do Środkowej Azji, to Starozytny Egipt był po drodze. Choć przez 3,29 mln lat do czasów starozytnego Egiptu ludzkość sie już rozprzestrzeniła na cały świat i nawet pojawiły sie różne rasy. Ale zaczynając od Starożytności i obierając kierunek od Mezopotamii na wschód. Później jest Persja, z ciekawostek - liczebniki po polsku i persku od jeden do sześciu brzmią bardzo podobnie. Dalej Samarkanda (dzisiejszy Uzbekistan) - jeszcze później XIV wiek - Państwo Amira Timura obejmowało nawet dzisiajszą Turcje, a na wschód część Indii, Oczywiście Iran, Afganistan, Pakistan, na północ jednak nie ruszył bo było po prostu za zimno. Skąd pochodził lajkonik i Tatarowie? Nieco bardziej na połnoc - Zachodnia Mongolia. I wstecz, kultura Indoeuropejska (Indie i Europa dużo więcej wspólnego niż Indie i Chiny), rysy twarzy będąc w Indiach, czy w Azji Środkowej , możemy zauważyc podobieństwo nawet w twarzach ludzkich. Migracja odbywała się w czasach kiedy nikt nie prowadził kronik, a tamtejsze ludy nie potrafiły pisać. Ten środek Azji to wielka przestrzeń, czy także mamy to w genach? Czy syberyjski szamanizm także  jest gdzieś w naszej krwi? Pewnie można się doszukać skąd dokładnie przyszli Słowianie, a skąd Celtowie w każdym bądź razie bliżej nam do siebie niż np do Greków. Emocjonalny folk, z wyrazistym rytmem wręcz skocznym. A będąc w Uzbekistanie, czy na Ukrainie, czułem się bardzo swojsko czując wokół siebie wielką przestrzeń dookoła. Czy to samo czuli Irlandcy imigranci w Stanach?
 
Tak jak wśród języków jest pewna rodzina, grupa, ale także dialekty, które poźniej przechodzą w osobny język. Naturalna wielkość narodu to kraje wielkości Irlandia, Holandia, Słowenia, Słowacja. Francja jest zróżnicowana, to Bretonczycy, mieszkańcy Lombardii itp... Polskę tworzyli przede wszystkim Polanie i Lendzianie, tak więc mieliśmy doczynienia z fuzja nacji w przeszłości, dalej poszliśmy na wschód. Polak zrozumie Czecha, ale jednak to inny język, inaczej mówiła moja babcia ze świętokrzyskiego (potomka Lendzianów), inaczej babcia mojego kolegi z poznańskiego (od Polanów). W Anglii cały czas mamy doczynienia z dialektami zwanymi akcentami, w jednym mieście pokroju Liverpool występuje więcej niż jeden akcent (dialekt).
 
Słowiański spiryt, skoczny i melodyjny. Mój znajomy zwrócił na to uwagę będąc na Ukrainie i słysząc lokalne zespoły. Sąsiedztwo Niemców także miało swój wpływ, nieco inny. Nawet nasza wymowa jest dużo twardsza niż np Czechów, Słowaków, Ukraińców czy Rosjan. Więc jak można określić polską muzykę? Skoczna i melodyjna jednak bardziej wyrachowana? Big Beat z lat 60 tych? Czerwone Gitary? Niemalże czysta spuścizna polskiego folku, zmodyfikowana pod wspływem Rock'n'rolla, bez bezpośrednich koneksji z blues'em? Jedziemy auotostopem - jakże prawdziwy tekst o ówczesnej rzeczywistości. W naturalny sposób sprawia, że się bujamy słysząc tą melodię. Czy może Pidżama Porno, T.Love? Wzorowne na anglosaskim punk rocku, który także ma swoje najgłębsze korzenie zarówno w bluesie jak i gdzieś w środkowej Azji. Zespół "Jak Wolność To Wolność" śpiewa wiele pieśni tradycyjnych. Kapela ze Wsi Warszawa - ich a'la wieśniacki akcent nie jest naturalny, dla wielu to komplement, wielu nie chce mieć wieśniackiego akcentu, jednak KZWW znają się na rzeczy, struktura utworów wers - przerwa - wers - przerwa, skrzypki... także tekstowo, na wsi wielu pragnienęło opuszczenia i przeniesienia się do miasta, a ludzie którzy zostali z braku laku spędzali dni leniwie i nie działo się nic... Coś nad czym Andrzej Stasiuk się rozpisuje we wszystkich swoich ksiażkach. Wiesław Mysliwski w książce "Kamień na kamieniu", natomiast jak ludzie zapełniali tę lukę beznadziejności. Zróciłbym też uwage na zespół KSU, nieco odizolowany w Bieszczadach zachował wiele autentyczności, ta melodyjność jest zupełnie inna niz np Brygady Kryzys. Brytyjski zespół The Ukrainians - śpiewny i skoczny folk. Dodać trochę wyrachowania (nieco poskromić) i mamy polski folk:) To tak upraszczając zupełnie, bo na muzykę nie ma przepisu jak na zupę... chociaż można mieć przepis na zupę i może się nie udać - kuchnia to czasami także sztuka.
 
Są tacy, którzy np. zaspół Brathanki określają pogardliwie "chłopomanią" hołdując szlacheckim tradycjom. To tylko wpis na blog, nie praca naukowa, lecz analizując przykładowego Poloneza, jakkolwiek nie ubrać w strukturę to jest ten sam język, tak jak komunikacja, tylko że bez słów. Polonez ubrany we francuską orkiestrę i wyrafinowanie, posiada bity i off-bity pomiędzy niespotykane w innej muzyce klasycznej, skoczne i melodyjne, dość charkterystyczne, słowiańskie. Oddzielając grubą kreską Poloneza, od "chłopomanii" to niczym dyskusja z Monthy Pythona między "Frontem Wyzwolenia Palestyny" a "Frontem Odrodzenia Palestyny".
 
 
Niestety nie podjąłem się analizy struktury utworów, choc mam ochote zrobić to w przyszłości i przeanalizować zapis nutowy, zwłaszcza rytm, bo myslę że też możnaby się doszukać czegoś autentycznego. Wspomniałem o Kapeli ze Wsi Warszawa: wers-przerwa-wers-przerwa, która także nie jest spotykana w muzyce rozrywkowej. Choć Andrzej Bieńkowski przywołuje długie, niemal szamańskie improwizacje, to tylko świadczy o uniwersalności muzyki.
 
Tak więc co dzisiaj określa polską muzykę? Zupełnia nie umarła, mamy ją we krwi, jedynie czasem trzeba sę jej doszukać. A naleciałości to rzecz naturalna. Dlaczego polska muzyka nie jest popularna na świecie? To proste - język. Polski jest na tyle inny od angielskiego, że nie da się przetłumaczyc linijke po linijce, także akcent na tyle inny, że nie do końca atrakcyjny, oraz tekstowo -  zupełnie inne problemy mamy, w UK, czy USA nie mają pojęcia o czym śpiewamy, ich to po prostu nie obchodzi, a niestety to oni sterują światowym rynkiem. Jednak nie mamy powodów do kompleksów, Jazzowy magazyn Jazzwise niemal zawsze wspomni coś o polskim wykonawcy, czy to recenzja płyty Możdżera, czy nawet cały artykuł np o Komedzie. Raz na jam session mi się zdażyło usłyszeć "- Where are you from? - Poland. - Oh you must be good!" Thaks for that!

Friday 26 October 2012

Niewdzięczna rola basisty w zespole

Bas wg specjalistów to najważniejszy instrument w zespole. Scala rytm i melodie. Wiele osób uważa że bas to najłatwiejszy instrument i najłatwiej jest się na nim nauczyć grać. Rzeczywiście w początkujących zespołach dużo łatwiej złapać cztery dźwięki niż choćby nawet riff, nie mówiąc o solówkach. Taka łatka przylgnęła do basu.
W zespołach profesjonalnych nieco inaczej to wygląda. Wbrew pozorom grać wolno jest trudniej niż szybko. Wymaga dużej koncentracji i przemyślanego każdego ruchu. Pomyłki basu są słyszalne od razu, w solówkach nie wiadomo czy to błąd czy zamyślona nonszalanckość.
Basistów jest najtrudniej znaleźć. Basista często gra na basie, gdyż na gitarze grają lepsi (tak jak w moim przypadku było), a ktos przecież musi grać na basie. Bas często wydaje się nudny, dla tych co chcą grać solówki. Tak więc każdy chce grać na gitarze, albo perkusji nikt na basie.
A teraz pisanie piosenek. Są zespoły gdzie wszyscy razem rozwijają koncept, który przyniosła jedna osoba, i z kupy wielu rzeczy składa się układanka, czasami się to udaje (np Red Hot Chili Peppers), czasami nie. Są też zespoły gdzie jest jeden lider który pisze całą muzykę (np. T.Love z Janem Benedkiem), osobiście cenię takich twórców, gdyż muzyka ma pewien kręgosłup i jest spójna (Pocisk Miłości).
Lecz co ma powiedzieć basista gdy wszystkie linie są napisane, a sposób grania musi dokładnie odzwierdziedlać punkt kompozytora. Każdy ma swój styl, Robert Trujillo i Jason Newsted to ta sama półka, lecz grają nieco inaczej, jeden z nich bardziej miękko, drugi mocniej i twardziej. A jednak. Więc jak bardzo basista powinien iść na ustępstwo, a kiedy podziękować. Basista powinien się cenić.

Monday 22 October 2012

Nic nowego: przemyślenia cywilizacyjne.

Nic nowego: przemyślenia cywilizacyjne, które juz tyle osób przerabiało.

Czy lepsze tradycyjne wartości, czy lepiej dalej iść naprzód. Właściwy balans to zawsze najlepsza odpowiedź. Dzisiaj nasunęło mi sie to pytanie przy okazji gdy zepsuł mi się laptop. Nie chodzi mi o to czy możemy życ bez komputera i być szczęśliwi czy nie, to osobny temat, ale kwestia pewnej zmiany przez ostatnie lata.

Otóż laptop nagle przestał działac, akurat pół roku po tym jak się gwarancja skończyła, zainkasowali kasę i teraz mogę im naskoczyć. Mogę wysłać do serwisu, będę musiał zaplacić za przesyłkę, martwić się czy dojdzie cały, jak już otworzą minie kolejne 2 miesiące aż "sprawdzą" tj. rzucą ogólnie okiem i stwierdzą że wszystko jest ok, nawet nie będę miał okazji wytłumaczyc dokładnie co nie tak i o nic sie nie wykłócę, potem odeślą za kolejne 2 miesiące, wystawią rachunek za sprawdzenie... o kurwa! przeciez to się mija z celem stracę miesiące bez laptopa - obecnie narzedzie pracy. A oni najprawdopodobniej mi powiedzą że wszystko jest ok, albo poza gwarancją albo cokolwiek abym się odpie... i kupił nowego. Tak akurat po upływie gwarancji, bo dobre produkty na lata sie po prostu nie opłaca produkować. Patrz na samochody.

Podobnie w przypadku odkurzacza ostatnio. Pewnie się zatkał pewnie to nie problem usunąć, ale pierwsza myśl iść kupić nowy. Tak bo serwis - tzn praca ludzka, nawet jedna godzina robotnika w Europie jest droga. Mniej wiecej w tej samej cenie co wyprodukowanie odkurzacza w Chinach i wysłanie do Europy.

A kiedyś to było tak: zepsuł mi się zegarek, poszedłem do zegarmistrza, człowieka, który wie na temat zegarków wszystko, naprawił tak że działał nawet lepiej, zajęło mu to 1h czasami 1 dzień w zależności od trudności, nie traciłem czasu na przesyłkę, miałem kontakt z żywym człowiekiem a nie automatem, któremu zadać pytanie z poza jego kompetencji nie odpowie.

Coż, zwyczajnie nie opłaca się prowadzić podobnych serwisów, dużo więcej pieniędzy przechodzi przez różnych pośredników i to się zwyczajnie dużo bardziej opłaca, a teraz kupuje się wszystko w ciemno. Bo np buty w tej chwili jak się rozejdą - lepiej zwyczajnie kupić nowe. Dobrze że jeszcze isnieją serwisy samochodowe, choc nie wiadomo czy w przyszłości serwis samochodowy będzie się odbywał tylko przez internet. W tej chwili w samochodach jest tyle elektroniki, że zwyczajny majster z samymi kluczami nie da rady. A mój ojciec kiedyś miał starą Warszawę która był w stanie rozłożyć całkowicie i złożyć. Wiadomo nie ta półka i elektronika może służyć w dobrym celu w samochodach. Nawet tych na "tylko 5 lat" (potem trzeba kupic nowy). Pogoń za pieniędzmi odbija się na jakośći jak najbardziej.

Także w architekturze. Pewien projekt nad którym pracowałem, bardzo ładny, luksusowe wykończenie, szklane daszki nad drzwiami na podporach ze stali nierdzewnej - konstrukcja była przewidziana na 30 lat, okna na 10. I tu juz mówimy o innych pieniądzach, odżałuję zegarek, który muszę wyrzucić po kilku miesiącach, ale ludzie biorą kredyty na 30 lat! Flaki sobie wyprówają aby spłacic raty, i za 50 lat taki dom do rozbiórki.

Inna sprawa, ze 100 lat temu zegarek był luksusem, a dzisiaj na mieszkania więcej osób sobie może pozwolić przez to że są relatywnie tańsze. Nie mniej jednak po raz kolejny - jakość się nie opłaca, coraz więcej rzeczy jednorazowych i kupujemy w ciemno. Cały serwis dookoła tylko dla pozoru, w praktyce też się nie opłaca z niego korzystać, natomiast takie praktyki opłacają się producentom. My się możemy tylko zastanowić czy nam się opłaca kupować jednorazowe produkty taniej.

Friday 14 September 2012

No Thoughts No Gravity @ The Enterprise 14/09/2012

Another great performance by No Thoughts No Gravity, this time it happened @ The Enterprise - London, Camden Town 14/09/2012. We are really glad that we pleased the audience and the promotor:) I recorded that gig on my phone:)
We were headlining this gig and also we're very happy that we start building our own audience, and more people start coming down to see us.
No Thoughts No Gravity are: Justyna Salamon - voc. Phil Hudson - guit. voc. Zbigniew Piotrowicz - bg. David Hippel - dr. Also I'd like to say big THANK YOU to Boguslaw Mastaj for great photos from the gig.

Kolejny swietny wystep No Thoughts No Gravity, tym razem w klubie The Enterprise w slynnej londynskiej dzielnicy Camden Town 14/09/2012. Cieszymy sie ze publicznosc tez sie dobrze bawila:) Nagralem ten koncert na swój telefon:)
Pomału także wydostajemy się z dołka niekomu nie znanych zespołów, cieszymi się że zaczynamy budować własną publiczność i ludzie zaczynają przychodzić żeby zobaczyc właśnie nas.
No Thoughts No Gravity to: Justyna Salamon - voc. Phil Hudson - guit. voc. Zbigniew Piotrowicz - bg. David Hippel - dr. Takze WIELKIE DZIEKI dla Bodzia Mastaja za super fotki.


Sunday 5 August 2012

NOWA HUTA OF THE FUTURE, MASTERPLAN 2012

NOWA HUTA OF THE FUTURE, International competition entry, the project in collaboration with Matt Lally (Matrix Partnership, London) and Richard Penman (RAKU Design, London) providing regeneration of post industrial areas of Krakow - Nowa Huta.

I had the expectations, especially that I'd say that the team was a dream team. Matt Lally is the director of a proper company, and his experience was very dear, also great designing skills. Richard Penman - I know him from CZWG, as a very solid person, and also a great designer, he involved couple of great ideas which gave the project a character. Competitions are competition. Could we have spent more time on graphic? or maybe... ? Probably yes we could, but our proposal had a strong and realistic character basing on existing survey. Basically, it made sense:)

NOWA HUTA PRZYSZLOSCI - praca konkursowa we wspólpracy z Matt'em Lally (Matrix Partnership, London) oraz Richard'em Penman (RAKU Design, London), zakladajaca regeneracje terenów Kombinatu w krakowskiej Nowej Hucie.

Dużo oczekiwałem po tym konkursie, zwłaszcza, że team bym określił jako "Dream Team". Matt Lally to jeden z dyrektorów poważnej firmy urbanistycznej, jego doświadczenie było niezmiernie cenne, zadziwił mnie także zdolnościami plastycznymi, oraz Richard Penman, z którym pracowałem w CZWG, gdzie poznałem go jako konkretną i rzeczową osobę, oraz świetnego dizajnera. Jego innowacyjne pomysły także nadały charakter projektowi. Konkursy rządzą się swoimi prawami, a prac zwycięskich jeszcze nie opublikowano. Wiadomo, zawsze można było poświęcic więcej czasu np na grafike itp. Ale nasza propozycja była rzeczowa, miała silny i realny zamysł oraz charakter.


http://www.behance.net/gallery/NOWA-HUTA-OF-THE-FUTURE-MASTERPLAN-2012/4608069

Monday 18 June 2012

No Thoughts No Gravity - live recording


No Thoughts No Gravity:
live recording from Monto Water Rats, London 18.06.2012
zapis koncertu z Monto Water Rats, Londyn 18.06.2012


www.nothoughtsnogravity.com
www.myspace.com/nothoughtsnogravity

Sunday 10 June 2012

Włoski modernizm w Etiopii 1936-41 | Italian modernism in Ethiopia 1936-41


Addis Ababa (fot. zpiotro)

Etiopia to jedyny kraj w Afryce i jeden z nielicznych na świecie, który nie był nigdy skolonializowany. Włosi od kiedy tylko zaczęli przejawiać ambicje kolonialne ostrzylii sobie zęby na ten łakomy i wydawać by się było łatwy kąsek. Próbowali najpierw w 1892 roku, ale król Menelik II i jego wojownicy z pomocą Jah pokazali że mają wracać skąd przybyli. Dopiero w 1935 roku inwazja wspomagana gazem musztardowym sprawiła, że dzielni Rastafarianie nie dali rady faszystowsko-babilońskim siłom zła i Włosi zajęli stolicę Addis Abebę w 1936 roku ogłoszając Włoską Afrykę Wschodnią (wraz z dzisiajszą Somalią i Erytreą). Mimo że nie zajęli całego kraju, a wojownicy Rasa Tafariego ( Haile Selassiego) stawiali opór na prowincji, to nowi zarządcy rozpoczęli budowę infrastruktury z wielką pompą, zakładając że zostana tam dłużej niz tylko 5 lat. Duce zakładał znak równości między architekturą starożytną a nowoczesną (ówczesną) więc zdolni i stylowi włoscy architekci na usługach możnego imperatora juz przed inwazją przygotowywali ambitne plany. Poszerzano ulice i budowano place z fontanną na środku miast (piazza) z budynkami publicznymi dookoła jak np poczta, w Addis Abbeba powstało mnóstwo nowoczesnych budynków, które pożnej zaadaptowano na instytucje rządowe i publiczne, także hotele, zabudowa mieszkaniowa wielorodzinna, targ. W przeciągu 5 lat Włosi wybudowali masę nowoczesnych budynków a ich styl mimo odrapanych fasad mozna podziwiac do dzisiaj. Oto moje zdjęcia opublikowane później przez serwis architektoniczny Ronet.pl
http://www.ronet.pl/index.php?mod=impresje&impresja_id=733

Ethiopia is the only one country in Africa which has never been colonized. Since Italy started colonial ambitions, Ethiopia was on their top list, seeming as an easy target. They tried in 1892 but were beaten by the forces powered by the king Menelik II (and Jah obviously). In 1936 - Italians using mustard gas didn't give any chances to brave Rastafarians and the Fascist-Babylonian evil empire took over the capital - Addis Ababa (but not the whole country). They had big plans and ambitions regarding their new "Italian Eastern Africa", and within 5 years of their presence, they built lot of modern impressive buildings. Also rearranged the towns, widening streets, building piazza's and public buildings around. Here're some my photos also published later by Ronet.pl
http://www.ronet.pl/index.php?mod=impresje&impresja_id=733

Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Gondar (fot. zpiotro)
Gondar (fot. zpiotro)
Gondar - piazza (fot. zpiotro)
Gondar - piazza (fot. zpiotro)
Gondar - piazza (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
Addis Ababa (fot. zpiotro)
More photos here:/ więcej fotek tutaj:
https://picasaweb.google.com/115584759490350375937/201206Ethiopia

Saturday 12 May 2012

Srinagar - house boats on the lake | Srinagar - domy-lodzie na wodzie


 House boats are the flag symbol of Srinaghar. They were in our minds before we arrived to the town. We knew where we wanted to stay. When we get off from the car from Jammu, one man came to us and offered some of his boats. Unfortunately the standard of those ones didn't satisfied us and the price was not worth that. But we were pretty stacked as he made all his neighbours to tell us that all the boats around were taken. he took a ride with us just to prove us that further searching is pointless, but we decided to be a real pain in the ass and kept going, and asking everyone we saw from the boat. All the owners are in a community, and support each others, but one broke the rule as he realized that the one by us was very naughty, and invited us to his boat. The one who was with us didn't like it. Probably not realizing that in the now days all tourists can share information in internet so he was slightly cutting the branch he was seating on. But that was already the past. We have never seen him again.
The boat we entered was bigger than the others around, we entered through the stairs to the terrace on side, which was linked to the other terrace in the forehead of the boat. The outer terrace was linked to the living room and living room to the dining room. The interior looked pretty posh, in the (British) imperial/Indian style, dominated by red colour (carpets, cushions..) with some golden patterns. Also outside, the boat had many wooden ornaments, also in the British imperial/Indian style.
The boat man was very kind to us, didn't have any available rooms on his boat but it was late and offered us a coach in the living room just for one night, prepared a dinner and breakfast next day, and found a boat which was only for us (three of us) next day. He erased all the bad impression from the day before.
Next day in the morning we moved to the boat nearby, personal one, only for us. We were waving everyday to the man who welcomed us first night. Our new host was also very nice, older man told us a lot about Kashmiri history and how day suffered pretty recently, now all they want is peace......
The boat was also decorated by wooden ornaments outside and posh interior in the British imperial/oriental style with red dominated colour and golden patterns carpets and cushions. But a little little bit pourer than the previous one. The layout was the same the outer terrace - living room - dining room - corridor to the bed rooms. We spent most of the time in the social space - living room and on the outer terrace. Sometimes we have guests, actually everyday. Young chaps from the boatman family were coming to watch TV to our living room, sometimes we had to tell them "guys we would like to stay by ourselves, privately", or "guys, go to bed!" Interesting that each light bulb had a separate switcher, there were many light bulbs.... many wall lamps and one chandelier. The structure of the boat was pretty simple. Flat floating base and house box on it. Analysing the balance and more advanced sailing terminology, that boat is only for quiet steady waters, couldn't be completely used on seas, or even rivers with bigger waves might get that one in troubles. However the base was pretty wide to keep the balance in terms of size (not in terms of weight - wing wise), but the wooden structure looked weak an sharp edge is needed for any further sailing on a river or so. The name "house boat" describes it perfectly. All life in the same place.
All the house boats create a town with streets, main square, active frontages etc. The water is pretty shallow about 1 m depth, but small boats are still needed for the transport purpose. The water town layout is very organic, most of towns have orthogonal grid of streets, measured precisely. Water town has a huge open space which can be compared to a market square. There are also many narrow lanes, which you can cross by boats, colourful shop facades, opened to the water, real town, but water instead of paving. Thinking about Venice? Yes, sort of... When you hit the bank and get off the boat to the mainland, the magic world disappears. Welcome back to the reality. Cars, paving, walking pedestrians... it was a very nice staying in the water town in Srinaghar.

Text for CNN Go. More about Dal Lake here: http://www.cnngo.com/mumbai/life/houseboats-kashmir-155642





Saturday 28 April 2012

My first album | Moja pierwsza płyta!


Looking for Droids just finalized recording and mixing the debut album! It's my first proper album, where I recorded bass lines for 8 among 11 tracks. 3 tracks recorded Alex - the previous bass player who decided to leave London for charity work in India. Very appreciating. However the album launch party happened 28.04.2012 @ Dogstar - London, Brixton. The album is available on iTunes and our gigs. Check out http://www.lookingfordroids.co.uk/

Zespół Looking for Droids zakończył pracę nad nagrywaniem i miksowaniem debiutanckiego albumu. To moja pierwsza oficjalna płyta, nagrałem linie basu do ośmiu spośród 11 utworów, 3 pozostałe nagrał Alex - poprzedni basista, który zdecydował sie opuścic Londyn na rzecz pracy charytatywnej w Indiach - godne podziwu. Premiera albumu - 28.04.2012 na koncercie w klubie Dogstar na londyńskim Brixton. Płyta dostepna na iTunes a także naszych koncertach  http://www.lookingfordroids.co.uk/




Monday 2 April 2012

No Thoughts No Gravity - Live & Unsigned competition

Zespół No Thoughts No Gravity z nowym perkusistą - David'em Hippel,  wziął udział w konkursie Live & Unsigned (Na żywo i niezakontraktowani) organizowanym przez Sky TV. Nasze piosenki są ładne, więc Phil stwierdził, że to okazja aby pokazać się szerszej publiczności. I właśnie przekonuję się pomału jak działa muzyczny szowbiznes. Już na najniższych szczeblach mało kogo obchodzi muzyka jako taka, zostaliśmy ocenieni przez wygląd zewnętrzny, jak się ruszamy, jak tańczymy, a przede wszystkim ilu znajomych przyprowadziliśmy tj. ile biletów sprzedaliśmy (8 funtów jeden) i jakie zyski im przynieśliśmy. W ostatecznym głosowaniu publiczności przegraliśmy z ładnie tańczącym w jednakowych sukienkach gilsbandem. Życzymy dziewczynom powodzenia. A Phil napisał nieco dłuższy wywód na blogu NTNG: http://nothoughtsnogravity.blogspot.co.uk/2012/04/live-and-unsigned-hmmm.html
Dziękujemy także portalowi Londynek.net za promocję i trzymanie za nas kciuków.





















No Thoughts No Gravity with the new drummer - David Hippel, participated in the Live and Unsigned competition run by Sky TV. The songs of NTNG are nice so Phil thought that would be nice if more people knew them. I'm slowly realizing the show business works:) At the beginning (lowest level) we were judged by how we look like, move, dance, how many friends brought (8 each one to pay for the ticket). Last audience voting - we lost with nice looking girl band - good luck girls! Phil wrote a little bit about that on the NTNG blog:
http://nothoughtsnogravity.blogspot.co.uk/2012/04/live-and-unsigned-hmmm.html

A oto nasz występ... było jak było, nie mniej jednak to było pewne wydarzenie:

No Thoughts No Gravity - Live & Unsigned | London Regional Final on MUZU.TV.

Tuesday 13 March 2012

Whispering John & No Thoughts No Gravity - Demo CDs

Czyzby to poczatek “ZBYSZEK RECORDS” ? Do przemyslenia kwestia nazwy. Wlasnie zrobilem domowymi metodami dwie demówki – fizyczne kopie, naklad do 100 egzemplarzy obu pozycji.



NO THOUGHTS NO GRAVITY – material nagral Phil Hudson na poczatku 2011 roku w domowym studio, promocyjne plyty dostepne na zmowienie e-mailem, badz na koncertach – za friko. Wiekszosc piosenek jest dostepnych na profilu Myspace zespolu www.myspace.com/nothoughtsnogravity

WHISPERING JOHN – material nagrany w skladzie Soneil – gitary, Z – bas (ja), Renato – bebny w latach 2009-2010 w roznych studiach w Londynie na dyktafony, aparaty I telefony, zmiksowany przeze mnie na poczatku 2011 roku, zrobiona minimalna korekcja dzwieku, bez profesjonalnego masteringu. Improwizacje na zywo w stylu Tymona Tymanskiego, czy Milesa Davisa (no moze bez takiego stopnia zaawansowania teoretycznego), ze znacznym wplywem Pink Floyd, Mogwai, PIL, Radiohead czy Red Hot Chili Peppers, Herbie Hancock. Moze nie zagrany najlepiej technicznie I jakosc dzwieku pozostawia wiele do zyczenia, jednak jestem zadowolony z ekspresji I kreatywnosci, ciaglej plynnosci jak na plycie OK Computer – Radiohead, jednoczesnie osiagnelismy wlasny styl – najblizej jak mozna to okreslic to punkowy trans/jazz. Zespol nie koncertuje I nie odbywa prób, jedyna moja ambicja, to aby material krazyl gdzies po swiecie, choc liczba odsluchów na soundcloud cieszy. Material do sciagniecia na stronie www.soundcloud.com/zpiotro/sets ksiazeczke mozna sobie samemu wydrukowac I zlozyc – metoda do it yourself – reczna robota, stad ten tytul, choc po angielsku znaczy to cos innego. Plyty rozdaje takze na kopncertach No Thoughts No Gravity, Looking for Droids oraz innych na których jestem prywatnie.






Saturday 10 March 2012

Looking for Droids nagrywa plyte / Looking for Droids recording an album

Czas taki, ze całą energię teraz poświęcam muzyce, Looking for Droids nagrywa płytę, oto cała historia:
It's the time, when all my energy I put into the music, Looking for Droids is recording an album, here's the full story: